Michał Broniszewski czwarty raz z rzędu wygrał wyścig długodystansowy Gulf 12 Hours.
Polski kierowca triumfował na torze Yas Marina w Abu Zabi (Zjednoczone Emiraty Arabskie) - czyli tam, gdzie zeszłego miesiąca rozegrano finał sezonu Formuły 1. Jechał Ferrari 488 GT3 szwajcarskiego zespołu Kessel Racing, startując razem z dwoma Włochami: Davide Rigonem i Alessandro Pier Guidim.
Trwające pół doby zawody tradycyjnie były podzielone na dwie części. Po pierwszej Broniszewski i jego partnerzy przegrywali z dwiema załogami, ścigającymi się Audi R8 LMS oraz nowym McLarenem 720S GT3. Jednak w drugiej połowie wyścigu szybsi rywale wpadli w tarapaty. W jednym samochodzie uszkodziło się zawieszenie, drugi stracił czas w wyniku kolizji. To otworzyło naszemu rodakowi drogę do pierwszego miejsca.
Auto 46-latka też miało przygodę. Kiedy prowadził je Rigon, doszło do stłuczki z dublowanym Lamborghini i przebicia tylnej lewej opony. Później jednak ten sam kierowca zapewnił załodze zwycięstwo.
Broniszewski, Rigon oraz Pier Guidi przejechali łącznie 313 okrążeń, by ostatecznie wygrać o niecałe pół minuty.